Diagnoza

Kto by pomyślał, że litery- taki mądry wynalazek- nie będą potrafiły się same ze sobą sklejać, tak jak należy i tak jak nam się podoba. Siedzę tu kilka minut i zastanawiam się jak je poukładać. Cóż, w układanie nigdy nie byłam dobra. Zawsze krzywo lub nie tam, gdzie trzeba. Opieram przedramiona na taborecie do pianina, na nim również postawiłam laptop, od tygodnia nie mam dostępu do biórka. Pod sobą i za sobą mam materac,którego dalej nie wynieśliśmy z mojego pokoju. Pośrodku tego wszystkiego siedzę ja.

Dawno mnie tu nie było. Nie myślałam, że porzucę tę stronkę. Nigdy chyba tak nie myślę o osobistych pomysłach, chociaż jestem specjalistką w porzucaniu.

Widziałam i rozumiałam, od kiedy pamiętam, że jestem jakaś "inna", nieprzystająca do otaczającego świata. Wielokrotnie wydawało mi się, że nie wpasowałam się w czasy, w których się urodziłam, i że lepiej by było dla mnie, gdybym przyszła na świat około dziesięć lat wcześniej. Jakiś czas temu jenak zrozumiałam, że nie w tym tkwi problem. Zastanawiałam się co mnie tak różni, z czym sobie nie radzę, a potem dlaczego. Moje poszukiwania jednak przypominały grzebanie w stogu siana z nadzieją, że zobaczy się tam igłę. Postanowiłam więc sobie odpuścić, stwierdziłam wręcz, że to czego szukam prawdopodobnie nie istnieje. Zdążyłam do tego czasu przeanalizować się samodzielnie pod kątem różnorakich zaburzeń, jednak zawsze coś nie pasowało, często też różne psychologiczne pojęcia nie były wystarczające, czegoś im brakowało.

Od jakiegoś czasu nie szukałam. Żyłam, robiłam to co trzeba, a czasem nie, niosąc bagaż problemów, do których się tak przyzwyczaiłam, że myślałam, że tak po prostu wygląda życie.

Rzadko oglądałam kanał Hani Es, znałam ją raczej z "5minut", które prowadzi razem z Billie Sparow, jednak wyświetlił mi się na stronie głównej jej vlog, tytuł sugerował, że mną nową diagnozę. Zaciekawiło mnie to, więc kliknęłam. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy jak duży wpływ to kliknięcie będzie miało na moje życie. Kiedy Hania opisywała swoje funkcjonowanie, poczułam się dość osobliwie, "przecież dokładnie to samo mogłabym powiedzieć o sobie" myślałam. Szybko zaczęłam pochłaniać wiedzę na temat objawów i nagle wszystko, czego w sobie nie rozumiałam, stało się jasne. Byłam bardzo szczęśliwa. W końcu nazwałam to, co przez całe życie było nienazwane, powodowało zmartwienia i frustracje. Niedługo potem podzieliłam się tym z bliskimi, którzy jednogłośnie stwierdzili, że powinnam się zdiagnozować. Po kilku dniach udało mi się zapisać na wizytę do psychiatry. Po drodze spotkałam wiele wątpliwości, lęków i innych wątpliwie przyjemnych rzeczy, ale ostatecznie udało mi się wybrać na wizytę. Diagnoza okazała się czystą formalnością. W kryterium "A" uzyskałam 9/9 punktów. Potem kilka razy czytałam kwestionariusz i wydruk z wizyty sprawdzając, czy na pewno niczego nie naciągnęłam. Na tyle traciłam zaufanie do siebie, że potem prosiłam też mamę, żeby przeczytała wydruk z wizyty i kwestionariusz i dopiero, kiedy obie przeczytałyśmy i nie znalazłyśmy nieprawidłowości, poczułam się znów szczęśliwa i pewna.

Kto by pomyślał, że to nieśmiałe dziecko może mieć ADHD? Patrząc na stereotypy obraz ADHDowca, chyba nikt, kto nie zagłębił się mocno w ten temat. Dlatego w kolejnych postach postaram się przybliżyć od kuchni z czym to się je i jak się z tym żyje. A teraz idę spać, bo jak zwykle kończę o takiej godzinie, że wstyd się przyznać ;)

Komentarze

  1. Bardzo się cieszę, że jesteś bardziej samoświadoma. Czekam na kolejne artykuły :) Kosmicznych snów 🤗

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty