Odtwórczo

Czasami mimo braku weny przypływa do mnie ochota na napisanie czegoś. Czasem rozglądam się dookoła, żeby może skądś tę wenę przywołać, czymś się zainspirować, z czegoś zaczerpnąć, dokładając swoje trzy grosze lub troszkę więcej. A czasem się nie rozglądam, tylko pozostaję w głowie i spisuję jakieś teksty, które już znam. Spojrzałam właśnie na tablicę korkową. Aktualnie nie mam tam prawie nic w porównaniu do tego jak sytuacja wyglądała wcześniej, kilka świętych obrazków, stara zniszczona foska, jakieś cytaty z Pisma Świętego, jakieś cośki do breloczków, zepsuty różaniec, stara legitymacja, tamborek z obozu z namalowanym dołem drzewa i wyszytą muchą, maleńkie serduszko z papieru i przepisany refren jednej z piosenek Kwiatu Jabłoni. W tej całej wyliczance chciałabym się skupić na tym właśnie refrenie. Nie jest on jakiś szczególnie życiodajny i dający kopa, wręcz przeciwnie. "Nic nas nie ziębi ani nic nas nie parzy, przezroczysty świat, przezroczysty świat(...)" (kawałek nazywa się "Przezroczysty świat", polecam). Dlaczego więc to przepisałam? Prawdopodobnie czułam się wtedy słabawo, już nie pamiętam, ale w takich sytuacjach z weną to bywa różnie, dlatego sobie przepisałam to, wyobrażając sobie, że to ja stworzyłam ten refren. Czy to jest dziecinne zachowanie? Trochę na pewno. Czy zamierzam z tego rezygnować? Emm... Mam nadzieję, że Pan Bóg nie poskąpi mi weny, ale jeśli miałaby mi się ona gdzieś zawieruszyć, to dlaczego miałabym rezygnować z przepisywania cudzych tekstów, jeśli sprawia mi to przyjemność?

Komentarze

Popularne posty